Jak to się zaczęło :)
Zaczęło się kilkanaście lat temu w Zaborze....
Etap I Odkrycie
Wtedy twardo polowałem na leszcze, które brały tylko nocą - więc zmarznięty siedziałem na leżaczku i kimałem przy gruntówce. Pewnego wrześniowego ranka było naprawdę zimno. Koło szóstej rano podjechał Samochód i dwóch gości zaczęło nosić hałdę sprzętu. Dygocząc na leżaczku czekałem na słoneczko i patrzyłem z zainteresowaniem na cały ten rwetes... A oni nosili, nosili i zaczęli nęcić .... pod drugi brzeg stawu!!!!! Jak wyjęli kije to zrozumiałem czemu tak daleko - bez problemu się tam wrzucili. Po godzinie poszli spać do śpiworów, cieplutkich śpiworów a ja zostałem sam dygocząc dalej i czekając na słoneczko. Jak już wyszło zza drzew i rozgrzało mnie na tyle żeby chodzić poszedłem obejrzeć z bliska to ich obozowisko. Jak się zbliżałem gościu w spiworku otworzył oko, uśmiechnął się i powiedział:
- Lubimy się katować co? Całą noc tak siedziałeś na tym leżaczku w dzinsach?
Popatrzyłem na te śpiworki..... i rezolutnie mówię:
- No tak, ale te wasze karpiowanie to znacznych nakładów wymaga.
- Eee, powiedział głos ze śpiworka, policzmy ........
Na koniec znałem pierwszy przepis na kulki (kaszka manna, mąka, kaszka kukurydziana, mleko w proszku ...) i zdruzgotany siedziałem na leżaczku rozumiejąc, że te moje zakichane zanęty na leszcze i robale są droższe niż wygodne czekanie na karpika w śpiworku.
Nie miałem śpiworka, sprzętu nie planowałem zmieniać, ale miałem potężny plan........
Będę łowić karpie.
Etap II Jak by się do tego zabrać?